Świeć Panie nad jego duszą... |
Słowa pożegnania od Andrzeja Marka Urbaniaka
Postać Andrzeja Nekanda-Trepka znana była mi od dziecka z opowiadań rodziców o przedwojennej Polsce. Pamiętam, jak około 10 lat temu, ojciec przekazał mi wycinki „Ziemi Wieluńskiej” z drukowanymi „Wspominkami z Rychłocic”. Wówczas dowiedziałem się, że majątek Rychłocice należał kiedyś do najlepiej prosperujących w Polsce, posiadał przepiękny park i hodowlę ananasów.
Andrzeja Nekanda-Trepkę poznałem korespondencyjnie. Już na początku naszej znajomości zaproponował przejście na „ty”, gdyż jak sam podkreślił, byliśmy absolwentami tego samego wieluńskiego liceum. W 2004 roku, osobiście poznałem sędziwego już, ostatniego dziedzica majątku. Poznając Go, odkryłem wrażliwego artystę, żołnierza i patriotę małej i wielkiej Ojczyzny nigdy nie użalającego się na okrutny wyrok historii, pozbawiającej Go na zawsze majątku i rodowej siedziby.
Na zdjęciu: w środku Andrzej Nekanda-Trepka
z Andrzejem Markiem Urbaniakiem po lewej
i jego ujcem Franciszkiem Urbaniakiem po prawej.
Po wielkich staraniach przeprowadził się do dworu, w którym spędził szczęśliwe dzieciństwo i który przez około 20 lat dzierżawił od polskich władz państwowych. W tym domu, ogołoconym z wszelkiego wyposażenia i pamiątek, takich jak obrazy i księgozbiory; zrujnowanym, najpierw przez hitlerowców, później przez bolszewików i proces parcelacji, przyjmował życzliwie każdego, kto okazywał zainteresowanie. Podczas pobytu w Polsce, moje zaproszenie do domu w Szynkielowie przyjął z radościa. Sam zawsze zapraszał mnie do siebie.
Był człowiekiem wykształconym, biegle posługiwał się językiem niemieckim i francuskim, codziennie pisał, prowadził szeroką korespondencję, doskonale orientował się w sytuacji gospodarczej i politycznej kraju. Pozostawił po sobie olbrzymi dorobek książek przyrodniczych i fantastyczno-naukowych.
Będziemy powracali do 'Wspominek z Rychłocic” i Jego twórczej spuścizny.
Będzie nam Go brakowało.
Andrzej Marek Urbaniak.
Chicago, 26.03.2009 r.