|
Apitafia nad grobem ś.p. Anna Urbaniak
|
 Pogrzeb huculski, 1905r. pędzla Władysława Jarockiego (1879 - 1965)

Drodzy Przyjaciele, Droga Rodzino, oddający Ostatnia Posługę Świętej Pamięci Mamie mojej, Annie-Antoninie!!!
Nasza Mamusia kochała własne dzieci wnuki i uczniów; była nie tylko kochająca, lecz i wymagająca matka. Uczyła nas Modlitwy Pańskiej i Pozdrowienia Anielskiego, kaligraficznego pisania, poprawnego wypowiadania się i pisania zdań oraz wzorowego zachowania. Sama od dziecka pragnęła zostać nauczycielką. Aczkolwiek pochodziła z niezamożnej rodziny chłopskiej, to wzory do swoich pragnień czerpała od swojej babci Idzikowskiej pracującej w szlacheckim dworze w Ostrówku, od rodziców wyjeżdżających do pracy we Francji i w Niemczech, od swojej nauczycielki w Janowie, pani Kurowej. W ciemna noc niemieckiej okupacji hitlerowskiej, pomimo niedożywienia i leku, tracąc dwoje spośród rodzeństwa, od 8-go do 14-go roku życia dużo czytała, ucząc się patriotyzmu, pracowitości oraz niechęci do brutalności i do przemocy. Bała się się napotkać hitlerowców, kiedy musiała iść przez śniegi, w sztywnych butach swego Taty, 10 kilometrów, aby kupić kilogram soli. Z tym większa radością chodziła później po 20 kilometrów ze stacji kolejowej w Wieluniu, do domu w Woli Rudlickiej, na ferie czy na wakacje. Najpierw ukończyła Szkole Zawodowa w Praszce, w specjalności elektryka, lecz szybko trafiła do zawodu nauczycielskiego cały czas dokształcając się, do dyplomu uniwersyteckiego włącznie. Czerpała radość ze swojej pracy w szkole. Doceniała uczniów pracowitych i cieszyła się, kiedy robili kariery zawodowe, osiągali stopnie i tytuły naukowe. Pamiętała każdego ucznia, który wykazywał się zapalę do nauki i pracowitością. Dobrze czuła się w Gronie Pedagogicznym prowadzonym przez S. P. Juliana Ochnika; lubiła uczyć i uczestniczyć z dziećmi w pracach ogrodniczych, w wycieczkach po leśne runo, potrafiła wyszywać i majsterkować, chodowa kwiaty. Zajmowała się higiena i apteczka szkolna. Zawsze miała opatrunki i aspirynę dla potrzebujących pierwszej pomocy. Wspierała przedsięwzięcia męża swego- Franciszka. Prowadziła dom podejmujący wielu gości i przygodnie odwiedzających. Nade wszystko, nigdy nie rozstawała się się z książkami, uzupełniała podręczna bibliotekę. Umacniała swój patriotyzm i miłość do Polski, która zaszczepiła nam od maleńkości. Swoim uczniom wpisywała do pamiętników ''Ucz się dziecko ucz, bo nauka to potęgi klucz". W otoczeniu swoim wszystko pragnęła doskonalić i ulepszać; zmęczona, lecz zadowolona siadała za piramida własnoręcznie prasowanych i pachnących lnianych obrusów. Kochała nasza regionalna kulturę; barwne sieradzkie stroje i pieśni ludowe. Dobrze czuła się wśród nas, w Szynkielowie, lecz również chętnie jeździła do wielkich miast; do Wielunia, do Lodzi, do Monachium, czy do Chicago, gdzie nas odwiedzała. Wysyłała kartki i listy zapisywane wiecznym piorę, Jej pięknym równym pismem. Potrafiła się modlić się i pielgrzymować do Sanktuariów Matki Bożej, do Lichenia i na Jasna Gore. Żyła świadomie, zostawiając niezwykle świadectwo i testament doskonalenia się, kształcenia, służby ludziom, okazywania im uwagi, pamięci i miłości. Andrzej-Marek Urbaniak |

Niech będzie Pochwalony Jezus Chrystus
WIELCE SZANOWNA RODZINO ŚP ZMARŁEJ, DOSTOJNI UCZESTNICY TEJ SMUTNEJ UROCZYSTOŚCI, KOLEŻANKI I KOLEDZY
DROGA PANI ANNO
Na grobie zmarłej 1953r. krakowskiej malarki wyryto inskrypcję, która w części oddaje moje myśli, a brzmi ona:
„W głęboki spokój i niebiańską ciszę dusza się moja zatapia powoli, tam gdzie już ludzkich głosów nie słychać gdzie nic nie dręczy i nic nie boli.”
Tak Pani Aniu, już nic nie boli! Ja jednak chciałabym powiedzieć choć trochę o Pani życiu, bo jak umiera dobry człowiek należy wspominać jego życie, a nie śmierć. Pani życie zaczęło się nieco ponad 83 lata temu. W księdze urodzonych w roku 1931 w parafii Rudlice, w akcie nr 183 zapisano, iż 29. listopada, o godz. 1-szej po południu zgłosił się liczący 35 lat gospodarz z Woli Rudlickiej – Stanisław HALUSIAK – w towarzystwie dwóch innych gospodarzy z Woli – Stanisława i Adama Idzikowskich. Okazali oni dziecię płci żeńskiej oświadczając, że jest zrodzone w dniu 23. listopada 1931r., o godz. 24-tej., z małżonki Stanisława Halusiaka – 30-letniej Walerii z Idzikowskich. Dziewczynce tej na chrzcie świętym nadano imiona: Anna Antonina, a jej rodzicami chrzestnymi zostali Władysław Halusiak i Franciszka Pietrzyk.
W miniony czwartek, 4.grudnia br, ta – dwojga imion Anna Antonina - zakończyła swoją wędrówkę po ziemi i udała się „na wyspy szczęśliwe”, na „drugą stronę tęczy”.
Chyba jednak tak nie można zakończyć, tak nie można podsumować życie człowieka – dwoma rzędami dat, grudą rzuconej mu ziemi i ogniem zapalonego mu znicza. Nie można, nie wolno, zwłaszcza wówczas, gdy te dwie daty – narodzin i śmierci - które zapewne będą wyryte na pomniku, dzielą 83 lata życia wypełnionego swoim dzieciństwem, wieloletnią pracą z szynkielowskimi dziećmi-uczniami i opieką nad czwórką swoich dzieci oraz dzieci ich potomstwa.
Pani Anno, po danych Pani 83. latach nie stanie Pani przed Bogiem z próżnymi rękoma. Tego jesteśmy wszyscy pewni. Pani ma wiele do pokazania Najwyższemu.
Szanowni zgromadzeni Dzieci urodzone na początku lat 30-tych ub. wieku miały niezwykle trudne dzieciństwo. 1-go września 1939r. nie odprowadzono ich do szkoły, bowiem wówczas, na kilka lat, zamknięto polskim dzieciom drzwi do szkół, do kształcenia i rozwoju. Dzisiaj możemy powiedzieć, że małej Ani i tak się udało, ponieważ nie była wywieziona z rodziną (jak np. wiele dzieci z naszej parafii) i nie musiała czyścić Niemcom czy Austriakom butów lub pracować w ogrodzie czy w polu.
Szkołę podstawową ukończyła Pani Anna w Janowie k/ Ostrówka, w grupie wielu tzw. przerośniętych dzieci, dla których nie było zbyt dużo miejsc w powojennych szkołach średnich. Anna Antonina znalazła dla siebie miejsce w Praszce. Później krótko pracowała w Wieluniu, ale już w styczniu 1953r. zamieszkała w Szynkielowie pod nr 175 - u rodziny Kolanków: Stanisławy, Walerii i Heleny.
Ciągle dokształcała się i uzupełniała swoje wykształcenie w Liceum i na kursach pedagogicznych.
Tuż przed końcem roku 1954, 28 XII, wzięła ślub z Franciszkiem Urbaniakiem ....i została w Szynkielowie już do końca.
W tzw. międzyczasie na świat przyszła czwórka dzieci: Andrzej ( znany bardziej jako Marek), Grażyna, Maria Magdalena i Jarosław, a każdą chwilę wypełniała praca w szkole oraz nieustająca troska o czworo dzieci – o ich zdrowie, ubranie, wykształcenie itd. I tak do końca ziemskiej drogi.
Tak już jest, że „Każdą inną ludzką miłość trzeba zdobywać, trzeba na nią zasługiwać pokonując stojące na drodze do niej przeszkody. Tylko miłość matki ma się bez zdobywania i bez zasług (Auerbach).
I jak śpiewał M. Fogg „Jedynie serce matki uczuciem zawsze tchnie, jedynie serce matki o wszystkim dobrze wie, dać trochę ciepła umie i każdy ból zrozumie, a gdy przestaje dla nas bić, tak ciężko, ciężko żyć. Ale i miłość do matki jest wielka, co podkreśla ks. poeta J.T. „.ta miłość na śmierć nie umiera”.
Wielce szanowni zgromadzeni
Pani Anna przez wiele lat uczyła szynkielowskie dzieci. Była również moją nauczycielką. Wspominamy ją jako bardzo życzliwego człowieka, osobę która swoim delikatnym, takim trochę dziecięcym uśmiechem zatrzymywała uwagę ludzi i zjednywała sobie ich sympatię.
Na emeryturę przeszła w 1986r., ale nadal interesowała się szkołą i wspierała nasze działania na rzecz szkoły i parafii. Dziękujemy Pani Anno za podtrzymywanie nas na duchu, za Pani obecność przy stole naszych spotkań i rady, za zainteresowanie nami – byłymi uczniami i niekłamaną radość z naszych sukcesów. Dziękujemy również za Pani zdjęcia z okresu szkolnego.
Chciałabym zadedykować Pani wiersz księdza Zb. Bigaja poświęcony Jego wychowawczyni; Brzmi on: „Laurkę chciałbym dać mojej Pani, za niesforność co czasem bolała, za brak pracy domowej i ściąganie pod stołem, za głupie dowcipy co łzą czasem kończyły się, za czas nam oddany, płacony zdrowiem i zszarpanymi nerwami nieprzespanymi nocami i smutkiem w oczach, Laurkę chcę dać mojej Pani bo to co kosztowało tak wiele – uczyniło człowieka.”
Wszystkim, którym śmierć Pani Anny sprawiła ból i przysporzyła cierpienia – zwłaszcza mężowi, córkom i synom oraz ich rodzinom pragnę złożyć wyrazy bardzo szczerego współczucia i słowa pocieszenia, że ten ból dzielą z przybyłymi dzisiaj do kościoła i na cmentarz, a także z tymi, którzy bardzo chcieliby tutaj być, ale niestety nie są w stanie do nas dołączyć.
Żegnaj nasza Pani Anno i spoczywaj w pokoju.
DO TWOJEJ CHWAŁY RACZ JĄ PRZYJĄĆ PANIE, BO PRZESZŁA PRZEZ ŻYCIE TAK JAK PRZYKAZAŁEŚ.
W imieniu społeczności szynkielowskiej Bożena Rabikowska |
|
|
Strona:
1
|
|
R E K O M E N D A C J E
|
Wieluń 4:40 i Wieczna Miłość
|
Prezentacja filmowa promująca projekt Wojciecha Siudmaka "Wieczna Miłość". Monument, który z jego inicjatywy powstanie w Wieluniu, będzie przypominał Europie i Światu o zbrodniczym bombardowaniu, jakiego dokonali Niemcy o godzinie 4:40, rozpoczynając 1 września 1939 roku drugą wojnę światową.
Więcej >>
|
Strona Pomagam Ukrainie
|
 |
Na stronie pomagamukrainie.gov.pl mieszkańcy Polski mogą zgłaszać gotowość pomocy uchodźcom z Ukrainy, a uchodźcy mogą zgłaszać, gdzie przebywają i jakiej formy pomocy potrzebują. |
Więcej >>
|
|
|